Uwielbiam tą szeroką przestrzeń na morzu i mam poczucie wielkiego zadowolenia z przebywania na łodzi, żyjąc tak blisko tej potęgi natury. Anna
Chacon |
7
luty 2009 - 21 luty 2009 Karaiby,
Małe Antyle
Pierwsze
spotkanie części załogi, Ula, Janusz i ja, odbyło się na lotnisku Orly
Południe, w Paryżu. Odprawiamy się tak, aby siedzieć razem. Przechodzimy
bez problemu przez security, chociaż Janusz wzbudził "podziw"
mając ciężarki nurkowe w bagażu ręcznym.
Janusz szybko organizuje busik do Le Marin, gdzie czeka na nas katamaran typu Athena 38 o nazwie Charabia no i oczywiście kapitan Gosia i kapitan/Padi instuktor Robert, oraz jeszcze jedna część załogi Aga, która przyleciała kilka dni wcześniej. Brakuje Marcina. Zaokrętowani, wychodzimy do najbliższego marketu po drobne zakupy... szybko tu sie robi ciemno (ok. 18:00)... Szybko padamay ze zmeczenia. Prowiantowanie
okazało sie problemem, bo dzisiaj tutaj strajkują. Robert, Aga i Janusz,
wybrali się więc dalej na poszukiwanie otwartego sklepu. Zabrało to
bardzo dużo czasu, ale wrócili z prowiantem.
Aga chce robić Open Water Diver, Ula - Advanced Open Water Diver, Janusz
chce po prostu nurkować, żeglować i fotografować (Janusz wyposażony
we wspaniałości fotograficzne), Marcin nagrywanie filmów, cieszyć się
życiem i tym, że udało mu się dotrzeć do nas (bo przygód mu nie brakowało),
Ania (czyli ja) żeglować....żeglować, spróbować nurkowania... No i "Just
enjoy the life and Caribbean"! Dzisiaj
przenosimy sie 18 mil do Anse Chaudiere. Robert
jest bardzo zdolnym, i co dla początkujących ważne - troskliwym, rozsądnym
instruktorem, tak więc czujemy sie bardzo bezpiecznie. 1800
ruszamy na południe. Nocny rejs - kurs na Chatham Bay (Union Island). Dzielimy
wachty, ta noc uczy nas kołysania. Płyniemy od strony Morza Karaibskiego.
Głęboko poznajemy moc tego pełnego morza. Noc wspaniała, pełnia księżyca
oświetla czarnię wody, gwiazdy, no i dla wilków morskich, wiatr i FALE,
FALE, FALE ...
W czasie tej wachty mijamy St. Lucie i uczymy sie, jaki wpływ na wiatr, zakłucenia kierunku i siły, ma wyspa, zjawiska natury między wyspami, gdzie Morze Karaibskie spotyka dalekie fale północnej części Oceanu Atlantyckiego. Noc mija dobrze i nikt nie chorował. Ale dużo sie nie pospało, bo ciekawość wyrywa z łóżka.
Union
Island jest największą wyspą w południowej części St Vincent's Grenadines.
Dramatycznie górski zarys tej wyspy wyróżnia się z daleka. Chatham Bay
leży na zacisznej stronie wyspy, jest to wspaniała zatoka, gdzie znajduje
się plaża powulkaniczna, czyli czarny piach.
Aga, Ula, Janusz, Gosia i Robert nurkuja sporo, ja nurkuje krótko i spędzam cudowny czas sama na jachcie, leżąc na hamakowym dziobie w medytawnym szumie wody, co za wspaniały czas... i dla każdego coś dobrego. Marcin spaceruje z kijem w ręku na brzegu po tym czarnym piachu z rozwianym długim włosem, he he wygląda jak tubylec.
Przepływamy
na prześliczne kotwicowisko przy Cliftion w Roundabout Reef, która prezentuje
swoje przecudowne kalejdoskopowe kolory i wzory jak pływamy. Tutaj nocujemy. Do
południa, Gosia i Robert "latają" załatwiać formalności. Nowy
kraj, wymaga zameldowania paszportowego, dalsze nurkowanie wymaga napicia
butli, no i różne konieczne sprawy. A załoga delektuje się miejscem...
Godzina
1337 odpływamy, kurs na Palm Island. Godzina
1400 dopływamy do Palm Island. No
to dziewczyny zaraz pilling ciałka zrobiły => !
Po miłym popołudniu na Palm Island, płyniemy dalej, kurs na Mayreau. Zrelaksowani,
wymasowani.... a tu sztormik, godzina 1730, pozycja 12 36,254 N 61 21.120
W, siła wiatru przez moment NE 8 B! Kapitan Gosia przy sterze Ach ta Karaibska zmiana pogody. No
ale dla nas kochających żeglarstwo to frajda. Szczęśliwie dobijamy do
celu; godzina 1802, pozycja 12 38,625 N, 61 23,704 W; Wieczorem odwiedzamy restaurację u "Dennisa" i knajpkę "Roberta". U Roberta dekoracja poświęcona Bob Marley'owi i jego muzyka dominuje (no i różne inne rzeczy):
Kotwiczymy
w towarzystwie pięknych jachtów... Nastepnego dnia zwiedzamy wysepkę.
Godzina 0800 "przenosimy" katamaran na północną część tego zachodniego wybrzeża, na Salt Whistle Bay. Tu kotwiczymy aż do następnego dnia, od strony południowej pełno raf koralowych, a przed nami biała plaża.
Aga, Ula i ja pospacerowałyśmy pod górę, skąd jest piękny widok na rafki i malowniczą wodę i gdzie mieści sie kościółek.
..... No
i skakała kuzka skakała, aż paluszka sobie zraniła... Januszek latał
bez butów i mocno uderzył palcem w kamień. Wśród turystów znajdujemy
lekarza (chirurga), który pociesza nas, że Januszek nie będzie z tym
miał kłopotu, ale musi pilnować, py ha! Januszek owijał paluszek w (cenzura
) Godzina 0600 cudowny poranek:
Godzina
0640 opuszczamy pozycję 12 40.341N, 61 21.798W i kurs na St. Vincent. Cudowny dzień na morzu, oto kilka wspomnień: Łowienie ryb, z uśmiechem, Gosia, ze swoją wędką (sznur ok. 100 m długi i 1 mm gruby z gumową ośmiornicą jako przynęta (żółta dobra na tuńczyka), żyłka obwinięta została wokół butelki plastikowej, której zgniecienie daje znak, że coś bierze.
No
i wzieło, ale na Roberta wędkę.... ale przeklinamy...., bo prześliczny
Marlin niestey się urwał z Roberta wędki, a był taki wielki i ślicznie
błyszczał w słoncu skacząc nad wodą. tu
moment jak wraca do morza.... Sterowanie
Dopływamy
do St. Vincent Godzina
1505; St. Vincent , cumujemy między Buccament Bay a Petit Byahaut; pozycja
13 10.833 N, 61 15.783 W.
Godzina 1620 przepływamy kawałek na południe wyspy; i okrętujemy: pozycja 13 07.923 N, 61 12.044 W, między malutką wyspą Young Island i Villa Village, na tzw. Blue Lagoon.
Luty 15., Niedziela - St. Vincent: Blue Lagoon, Kingstown Mase czasu na totalny relaks, snorklowanie i wycieczki...
Wieczorem spacerujemy ponownie po Kingstown, odwiedzamy kościół, zostajemy na mszy. Tę serdeczność i gościność jaką spotykamy nie zapomni się.. no i ten nastrój... taniec, klaskanie i śpiew... jakie głosy... (o nie nie nasze) Luty
16., Poniedziałek - St. Vincent / Kingstown, Wallilabou Bay ..zblizamy sie do grotki, która też jest w filmie. Ula i ja snorklowałyśmy tam, piratów nie było... ale grotka piękna i pod i nad wodą => <= Po drodze zachód słońca, kolorystyka cudowna
Luty 17. Wtorek - St. Vincent / Wallilabou Bay,Troumaka Bay Do południa wycieczka do Dark View Falls, no coś pięknego. Ula, Aga i ja dostałyśmy się tam autostopem =>
Zdjęcia
bez słów mówią:
Godzina 1119 ruszamy, kurs St. Lucia. Cały dzień żeglujemy. Szkwałki, fale, słońce i my, tam gdzie Atlantyk miesza sie z Morzem Karaibskim. Rybki latające no i nagle około 8 Mm od St. Lucia wyskakuje wieloryb, tego momentu nikt z nas nie zdążył uwiecznić na foto, ale jest uwiecznione w naszej pamięci. Następna lekcja żeglarska, około 7 Mm od St. Lucia wiatr zmienia nagle kierunek, co jest spowodowane górskim brzegiem...
Okrętujemy w Marigot Bay, gdzie wpływamy o godz. 2118, pozycja 13 58.61. N, 61 01.90 W. Wycieczka pa St. Lucia. Zupełnie inne przeżycie niż na St. Vincent. Tu odczuwa się, że ludzie są zmęczeni turystami, ale wyspa też urocza. Fascynujące:
No
i Koliberek Karaibski Luty
20. Piątek - St. Lucia i kurs na Martinique Do
południa plażowanie. Tu
wspomnienia i nastrój
Ale jeszcze daleko... no i na koniec wspaniała szkoła locji. Dopływamy do Mariny po zmroku. Jesteśmy w stefie IALA B, czyli światła czerewone i zielone birze się odwrotnie, czyli zielone po lewej burcie... Gosia jest wspaniała, Janusz i ja chcemy sie nauczyć tego wejścia. Janusz przy sterze, ja na oku, Gosia na oku, uchu, nad Januszem i nade mną i tłumacząca. Na prawdę trudne wejście po zmroku. Dużo świateł, pasaż wąski i zaraz rafki. Uczymy sie w praktyce o światle sektorowym, studiujemy locję książkową i elektroniczną.
Dobijamy, godz. 1948, Le Marin, Martinique. Sobota odlot.
Po
wietrze, soli, słońcu, dobrze jest mieć przepis, który nie wymaga nic
wielkiego, a daje wspaniałe rezultaty: Nałożyć wcierając jak pilling. Zostawić na sobie 15 min.
|
||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
Uwielbiam tą szeroką przestrzeń na morzu i mam poczucie wielkiego zadowolenia z przebywania na łodzi, żyjąc tak blisko tej potęgi natury. Anna
Chacon |
||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
art.
Anna Chacon
|
filmik
z rejsu
|
więcej
fot z rejsu
|
i
jeszcze więcej fot
www.anemo.pl |
dodaj
komentarz -
wpisz się do księgi gości |
inne
rejsy - fotki
|
e-mail
to Talar Sisters
|
powrót
do strony głównej
|
Akademia
Żeglarstwa TALAR SISTERS
|